Świadkowie Zmartwychwstałego. 3 Niedziela Wielkanocna.

Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam”. Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: „Macie tu coś do jedzenia?” Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Potem rzekł do nich: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”. Wtedy oświecił ich umysł, aby rozumieli Pisma. I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego”.

Jeden z przełożonych zakonnych, miał w klasztorze brata zakonnego, który nie domagał w wielu rzeczach. Nic mu się nie udawało, był leniwy, efekty jego pracy pozostawiały wiele do życzenia. I pewnego dnia, ten przełożony chciał jakoś zmotywować tego brata, więc powiedział mu: słuchaj, ty nam się tutaj bardzo przydasz, tu w naszej wspólnocie, bo posłużysz nam, jako zły przykład.

Moi drodzy, zawsze jesteśmy dla innych jakimś przykładem, dobrym albo złym. Zawsze mamy też okazję, aby być świadkami. Każde spotkanie opisane w Ewangelii z Jezusem zmartwychwstałym, jest także posłaniem. Nawet to dzisiejsze: Wy jesteście świadkami tego. Chodzi o takie świadectwo, o którym nie wystarczy tylko mówić, ale trzeba je jeszcze i pokazać.

To, co jest zasiane w sercu człowieka, zostaje. Wiedzą o tym, ci wszyscy, którzy robią wszystko, żeby w szkole nie było lekcji religii. Wiemy, że jakaś spora część dzieci, w domu rodzinnym o Panu Bogu już nie usłyszy. Jedynym miejscem, gdzie usłyszą o Panu Bogu, jest szkoła, gdzie przyjdzie ksiądz, siostra zakonna, czy katechetka. Może będzie wyśmiana, czy kontestowana, ale za 60 lat, ten człowiek już starszy, ze skomplikowanym życiem pomyśli, a był taki moment, że ta siostra na lekcji religii mówiła, że można żyć w sposób piękny i czysty, bez alkoholu, bez narkotyków. A może się pomodlę, bo ta siostra zakonna mówiła, że jeśli ktoś się pomodli, to to w życiu pomaga (ks. Marek Studenski).

A zatem potrzeba nam Siostry i Bracia, przez całe nasze życie, na każdym jego etapie, dzieciństwie, młodości, w dorosłym życiu, czy starszym, takiego doświadczenia Boga żyjącego, czyli spotkania z Chrystusem zmartwychwstałym. I to nie jednego spotkania, bo On chce przychodzić do nas, tak jak w tych kolejnych opisach Ewangelicznych. Co więcej, przychodzi nawet wtedy, gdy my przed nim zamykamy drzwi.